Hej
W pierwszej kolejności zapraszam do poczytania o rtęci w szczepionkach:
viewtopic.php?f=1&t=66143Flo z Karolci kawał baby ( a ja jestem kurdupel jakieś 162 cm), wzrost w najwyższym centylu, waga -około 14 kg, nadal nie mamy problemów z jedzeniem ale mamy inny problem - kupa
Karolina ładnie woła, że chce siusiu ( na sedes), natomiast kupa robiona w majtki i za chiny, nie mozna jej przekonać do nocnika czy sedesu. Pomino, że w sierpniu robiła sama do nocnika
Nic nie pomaga, tłumaczenie, proszenie, przekupstwo czy groźba. Karolina posadzona na nocnik czy sedes wstrzymuje kupę, pozostawiona sama sobie chowa się pod stół czy za fotel, kuca i robi w majty, po czym woła "omyjemy się"
Na razie dałam sobie spokój z namawianiem, 3 tygodnie temu przechodziła rotawirusa, więc automatycznie założyłam pieluchomajtki - siusiu nadal było na sedes a kupa nie.
Nie wiem co zrobić, wymieniłam nocnik z grającego (którego się bała) na taki zwykły czarny z Ikei. Wówczas dopiero zaczęła załatwiać swoje potrzeby po "ludzku". Może macie swoje sposoby jak przekonać bąbla do robienia kupala na sedes czy nocnik?
A co do przeklinania
Mamy działkę, a właściwie gospodarstwo rolne na takiej wiosce zabitej dechą. W te wakacje Karolcia spedziła tam masę czasu i przy okazji od miejscowych chłopów (którzy mają w nosie małe dzieci i ich uszy) załapała traktowane przez nich jak przecinek "k mać"
Zaserwowała babci we Wrocławiu, po tym jak babcia nie chciała włączyć minimini, a ostatnio mojej mamie, w trakcie robienia kupy za fotelem. Babcia chciała koniecznie wysadzić na sedes, a K do niej - nie podchodź do mnie k mać
W domu nie używamy takiego słownictwa, zastanawia mnie skąd smarkata wie kiedy tego użyć???
No i oczywiście MY nie zwracamy uwagi, ale MOJA MAMA zrobiła Karoli cały wykład i teraz jestem pewna, że KM bedzie używane często
Dzięki Mamo
I jeszcze o mojej mamie - Karolina czasami nocuje u babci, siedzi po 2-3 dni, a ze jest zywiołowym dzieckiem, to babcia nie zawsze sobie daje z nią radę. No i ostatnio wyszło szydło z wora, Karolina zaczęła mówić i często powtarzała, że "boi się dziada" albo, że "dziad przyjdzie". Jestem przeciwna takim metodom wychowawczym, bo niszczą psychicznie dziecko i jego poczucie bezpieczeństwa. oczywiście moja mama głupio się uśmiechając zarzekała się, ze nie ma z "dziadem" nic wspólnego... Eh......