przez Ogr » Cz lut 16 2006, 13:10
Witam.
Mam córkę, obecnie pięcioletnią, urodzoną w zamartwicy. Przyznam, że kiedy się urodziła, lekarze też nie powiedzieli, że dziecko urodziło się w zamartwicy ani jakie są tego konsekwencje. Wyczytałem to w papierach, które podwędziłem pielęgniarce, potem był lakoniczny opis w książeczce zdrowia i w jakimś wypisie ze szpitala. Generalnie zamartwica nie jest chorobą, ale stanem, w jakim dziecko się rodzi. Moja córka otrzymała tylko 2 punkty- za czynność serca. Oddychać samodzielnie zaczęła dopiero po tygodniu. Przeżyliśmy w tym czasie z żoną koszmar. Nawet ochrzciliśmy ją dwa dni po porodzie, bo tak radziły pielęgniarki. W czasie porodu mogło dojść w jakimś stopniu do niedotlenienia mózgu. Po porodzie i w późniejszych miesiącach córka przeszła wszystkie możliwe badania, odwiedzaliśmy również poradnię neurologiczną, a jak nie chciała chodzić to nawet otopedę. Generalnie nic nie wykryto. Jest zdrowa. Oczywiście skutki zamartwicy mogą wystąpić w latach późniejszych, np epilepsja. Obecnie chodzi do przedszkola i wszystko niby jest w porządku, chociaż moim zdaniem rozwija się wolniej od rówieśników zarówno pod względem fizycznym jak i umysłowym. Jednakże im jest starsza, tym te różnice się zacierają, więc może taka jej uroda.
W każdym razie droga Kasiu nic się nie martw, odwiedzaj neurologa, jeśli niczego nie zauważy, to prawdopodobnie dziecku nic nie jest. Mnie również pocieszano, że dzieci z tego wychodzą i wyrastają na normalnych zdrowych ludzi. I chyba coś w tym jest, bo ja już właściwie zapomniałem o tej całej zamartwicy. Pozdrawiam serdecznie.
Ogr