przez Ise » N sty 03 2010, 11:42
Ja w sumie dowiedziałam się, że jestem w ciąży bo... postanowiłam udowodnić, że nie jestem...
Przez kilka lat miałam problem z jajnikami (szczególnie jednym) który praktycznie zapominał co to owulacja. dostałam nawet ładny kalendarzyk od pani doktor, żeby sobie zaznaczać temperaturkę i ładnie ją zaznaczałam. Po owulacji nie spadała, cały czas 36,8- 36,9, ale byłam na tyle mądra, że wyczytałam w necie, że ciąże oznacza temp pow. 37 stopni. Więc się uspokoiłam (szkoda, że nie doczytałam dokładnie, że chodzi o temp. mierzoną w pochwie, a pod językiem jest niższa)
W Święta źle się czułam, bolał mnie brzuch, było mi niedobrze, ale uznałam to za typowy objaw świątecznego przeżarcia. Zrobiłam się też nadmiernie senna, ale wcześniej źle spałam i pomyślałam, że organizm odrabia straty...
Spuchły mi piersi, czułam skurcze w brzuszku, więc tylko czekałam na okres. I nagle mój chłopak oznajmił, że on wie, że będziemy mieć dziecko...Prawdę mówiąc uznałam to za fajny żart, ale po kilku dniach stwierdziłam, ze zrobię test, żeby mi przestał marudzić. I... dwie kreski jak byk.
Cieszymy się bardzo, choć i są smutne strony. Mamy trudną sytuację materialną i totalny brak wsparcia ze strony naszych rodzin. Za to pocieszam się, że mamy też kilku cudownych znajomych, którzy cieszą się z nami.