Goseta napisał(a):dziękuję za gratulacje, mam tyle do opowiadania...
wody mi odeszły 3 tyg przed terminem w nocy, znaczy zaczęły odchodzić, lały się ze mnie aż do przyjazdu do Schwedt, bez karty ekuz i podbitej książeczki. w sumie wlasnie chyba zaczęłam wczesniej rodzić ze smutku i stresu, że podła sekretarka nie chciala podbic mi książeczki bo nie mam zaswiadczenia że jestem w ciąży, a potem cały dzien jeździlam za tym zaświadczeniem... a wcale nie miałam na to ochoty, lało i płakałam..
po ośmiu godzinach czekania aż rozwinie sie akcja porodowa miałam już niezłe bóle a rozwarcie takie samo jak miesiąc temu, 2 cm... ponieważ bylam zmęczona po nieprzespanej nocy wzięto mnie na porodówke pod oksytocynę. Niestety anestezjolodzy nie zdołali dwukrotnie tak sie we mnie wkłuć żeby nie było krwotoku, może powinni wczesniej się mną zająć? mnie juz tak bolało, bóle krzyżowe, że nic dziwnego. namomknęłam o cesarce, pani doktór namówila mnie na godzinę rodzenia naturalnego, żeby zobaczyć jak sie akcja rozwinie. znowu plakałam, ładny klops, mam mieć wszystko tak samo jak w Polsce? i to jeszcze może będę za to placić 10 tys zł?! co gorsza, zostawiono mnie samiutką, męża nie było bo pojechał latać za pieczątkami i kartą ekuz a położna jak wszystko naszykowała to wyszła, zostawiajac mi przycisk żeby ją wezwać jakby co... to mam go wciskać za każdym skurczem?! a bolało juz tak że machałam głową i wydawałam dźwięki. ale wg nich jak kobieta ma 2 cm to ją nic nie boli. Jak rodzilam Alicje to 5 cm nawet bolało w sumie przyjemnie, ale wtedy nie miałam bóli krzyżowych ;-( czytalam że to źle ułożona główka dziecka z każdym skurczem jest pchana na nerwy kręgosłupa.. położna przyszla i spytala czy chcę do toalety, poszlam, nic mi się nie udało zrobić ale dojrzałam przynajmniej do postawienia sie im. Nie przyjechałam tu strugać bohatera. Jeśli tu w Niemczech mam szansę jakiej nie ma w Polsce i za to będę placić, to skorzystam i nie dam się nikomu namówić. doktórka stwierdzila rozwarce na 3, ale powiedziałam jej, że od początku miałam postanowione, że jeśli nie będzie można dać mi ZZO to chcę cesarkę, gdyż mam złe wspomnienia z tortur pierwszego porodu. Czekanie na cesarkę wydawało mi sie wiecznością, jak tu uleżeć na wózku gdy hiper bolesne skurcze są chyba co minutę... ze strachu cala się telepałam, niby sie nie bałam, ale telepało mną juz przy odchodzeniu wód. po prostu jak spadochroniarz co dopiero za drugim razem jak ma skoczyć to już nie jest taki odważny, wie co będzie... wcale nie bylam teraz spokojna i rozsądna, a wydawalo mi sie że będę...
po cesarce w pełnej narkozie moje dzieco było 2 dni w inkubatorze a potem 4 dni na intensywnej terapii na obserwacji, wyszlam zaraz gdy je stamtąd wypisano. Czujemy się dobrze, tylko ciągle Antoś ma żółte oczka, boje sie że tutejsi lekarze zabiorą mi go do szpitala. Może poziom bilirubiny nam wzrósł po wyjsciu? moze Niemcy maja inne normy?
madziam76 napisał(a):Dziewczyny miałam cc w Schwedt 11.07.2007. Urodziłam uroczą córeczkę - Martynkę. Ogólnie jestem baaardzo zadowolona zarówno pobytu w klinice jak również z cesarki. Niczego nie żałuję. Wyszłam 17 lipca do domu i już praktycznie nie czułam bólu. Teraz to już w ogóle zapomniałam że rodziłam, śmigam przy dziecku jak ma być.
Kwiaciarko szyukałam Cię w Schwedt jak byłam, każdej Polki pytałam czy przypadkiem nie jest kwiaciarką. no ale jednak Polska. Pozdrawiam. ja też chyba muszę mleko wyeliminowac z diety bo piję go teraz bardzo dużo a pielęgniarka środowiskowa powiedziała że szklanka w zupełności wystarczy a najlepiej jogurt.
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 3 gości