kingula napisał(a):Witajcie,
Jestem mama 3-miesięcznego Jasia. Rodziłam na Polnej.
Bardzo, bardzo sie bałam, bo był to mój pierwszy poród a słyszałam wiele róznych opinii na temat tego szpitala. Wiedziałam tez ze maja najlepszy oddział neonatologii i to zadecydowało. Jeszcze w trakcie ciązy okazało sie ze mam cukrzyce i musze uważac na to co jem i ile jem, a tak poza tym to moja ciąza rozwijała się kwitnąco. JAS otrzymał imię już w pierwszych tygodniach, bo czulismy intuicyjnie z mężem, ze to będzie chłopczyk. Chodziłam do szkoly rodzenia Jagody Wawrzyniak - pani psycholog pracującej w tym szpitalu. Obiektywnie stwierdzam ze rozmowy które prowadziliśmy w czasie tych spotkaniach bardzo nam (mi i męzowi pomogły).
Mój poród trwał ... 3 godz. Nie wierzyłam ze wszystko tak szybko się zakończyło, gdy przyjechalismy do szpitala a na izbie przyjęc powiedzieli mi ze mam 3,5 cm rozwarcia - byłam przekonana ze w sali porodowej poleżę co najmniej do 6 popołudniu. W miedzyczasie mąz zadzwonił do mojego lekarza prowadzącego dr Radosława SŁOPIENIA, :D bo on prosił, zeby go poinformowac kiedy zacznie się akcja porodowa.
Tu kilka słow o nim... Trafiłam na tego lekarza własciwie przez przypadek w przychodni endokrynologicznej, od razu urzekło mnie w nim podejście do pacjentek a takze personelu - zawsze miły, usmiechnięty... starający sie miec czas dla kazdej pacjentki. Kiedy dowiedziałam się ze jestem w ciązy zdecydowałam ze to własnie on poprowadzi moja ciąże.. I nie zawiodłam się, byłam i jestem mu wdzięczna za opieke jaka mnie otoczył.
MOZE JETSESCIE ROZGORYCZONE NA GINEKOLOGÓW Z POLNEJ ALE NIE NALEZY WSZSTKICH MIERZYC TA SAMĄ MIARĄ...
Rodziłam siłami natury, chociaz lekarz mówił mi ze w przypadku cukrzycy istnieja przsłanki ku cięciu cesarskiemu, przy końcu ciązy moje mysli krązyły własnie wokól takiemu rozwiązania ciązy... Dziś jednak moge powiedziec ze jeśli nie musicie to nie decydujcie się na cięcie, bo po naturalnym porodzie o wiele szybciej dochodzi się do siebie.
W czasie trwania I fazy porodu podano mi Dolcontal, bo moje skurcze były wyjątkowo intensywne, takze w ciągu 1,5 godz. od 3,5 cm doszłam do pełnego rozwarcia a sam poród trwal 20 min...
W między czasie na chwilke przyszedł mój lekarz chociaż swój dyzur na porodówce zaczynał zdecydowanie później. Potem kiedy urodziłam i leżałam z małym w sali poporodowej przyszedł jeszcze raz zobaczyc "co sie urodziło" :roll:
I jeszcze jedna wazna sprawa- mozna się z nim kontaktowac 24 godz. zawsze stara się odbierać telefon, zawsze ma czas....
OGólNIE: moge powiedziec, ze Polna to jest "fabryka dzieci" i nie zawsze wszyscy maja dla ciebie czas, ale znajdziesz tam profesjonalna pomoc. Ja leżałam na III oddziale PG i moge powiedziec ze polożne i pielęgniarki z tego oddziału sa naprawe bardzo zyczliwe....
Współczuję Marzenie, nikomu nie zycze tak ciężkiego porodu, mam nadzieje ze maa Karolinka jest dla was pociecha po koszmarze porodu
Pozdrawiam
Milunia66 napisał(a):Rodziłam dwie córki na Polnej. Też mam dobre wspomnienia. Z pierwszą ciążą byłam w szkole rodzenia Jagody Łuczak-wawrzyniak i chociaż wiedziałm dużo to po tych zajęciach zaczęłam wierzyć w siebie i cieszyc się na to co się stanie. Dowiedziałm sie, że na wszystko jest rada, ale trzeba umieć zachować w sobie spokój. mnie to sie udaje, ale to dzieki jagodzie. Pomogła mi po porodzie Asi, keidy nie moglam porodzic sobie z laktacją. A szpital na Polnej - wszędzie są ludzi, którzy potrzebują słów uznania i szacunku. Jeśli ty będziesz w porządku, to oni, choć z drugiej strony - też. Pozdrawiam i życzę wszystkim oczekującym mamom wiary w siebie.
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 7 gości