przez glilka » Pt paź 07 2005, 10:58
ja mieszkalam dlugo na Muranowie :-) obecnie mam 6 m-czna Amelke :-) mieszkalam na Karmelickiej przy Poniatowskim 8)
co do znieczulenia "jak przy borowaniu" hehe tez tak myslalam :P ale tak pieknie nie bylo...
wkleje tu opis z mojej strony www
Jak to bylo? Dokladnie o 3.30 w nocy z niedzieli na lany poniedzialek, kiedy to caly dom spal smacznie po wielkim obzarstwie ewy pyszna kartoflana gesia - odeszły mi wody. Obudzilam sie i poczulam ze cos mi leci. Czyzbym siusiala w lozko? :) Taka byla moja pierwsza mysl. Ale po sekundzie juz wiedzialam, wiedzialam co sie dzieje. Co czulam? Strach, radosc, niecierpliwosc... Wszystkie uczucia wybuchly we mnie w wielkiej radosci. Jeszcze radosci:)
Co robic? Zbudzilam B. i poszlam do lazienki, a wody wolniutko saczyly sie i saczyly. Pierwsze wyslalam smsa do Juspinki, "odeszly mi wody" a po kilku minutach otrzymalam odpowiedz "budz Blazeja"... !!! Ale On nie chcial wstac, bal sie? moze...
Z minuty na minute sytuacja sie pogarszala, bol przyszedl nie wiadomo skad aby na kilka nastepnych godzin zawladnac moim cialem i umyslem. Nastepnie byly smsy do Kini, Ingi, ZW... i wglad na noworodka po telefon do szpitala:-) Siedzialam na kibelku klikajac na postawionym na koszu na bielizne laptopie;) Noworodek naprawde uzaleznia:):):)
OK 5 byl tel do szpitala zeby potwierdzic dyzur ZW i jeszcze smiech tamtejszego lekarza ze "pani nie rodzi, za wesola pani..." a ja juz zaczynalam koncert z nastepnym skurczem:) Jeszcze kapiel, ubieramy sie i jedziemy... kazna minuta (8-smiominuta) wydaje sie wiecznoscia, godziny wloka sie niublaganie ale juz 8, pies siusiu i jedziemy...
Darlam sie na caly blok, ze nie chce rodzic, ze to boli i ze ja wysiadam
O 8 pojechalismy do szpitala, bo od tej godz. mial dyzur moj lekarz. Pamietam jego usmiech kiedy spotkalismy sie na parkingu przed IP. Mialam ochote go zamordowac:)
Bardzo szybko przenieśli mnie do sali porodowej, chociaz dla mnie kazda minuta wydawała się rokiem. Rozwarcie na 8 cm i skurcze co 3 minuty. Darlam sie na caly szpital, i mimo ze ja twardzielka, zaprawiona w boju po obcinaniu uszu i dlutowaniu 8-ek, nie mogłam wytrzymac. W koncu podali mi znieczulenie zzo. Ale nic to nie dało, pomogło wlasciwie na 3 skurcze, juz bylo za pozno. Przez to tylko nie moglam przec. Jak sparalizowana od pasa w dol czekalam na koniec;)
Bolalo tak, ze miedzy skurczami tracilam swiadomosc. Widzialam tylko usmiechnieta buzie mojego lekarza, ktory stał obok mnie i Blazeja ktory caly czas trzymał mnie za reke i kazal oddychac. A Ja nie chcialam, bo kazdy oddech to bylo parcie, to byl nowy bol. W koncu o 10.40 urodzilam moj skarb.
Nie umiem opisac momentu jak polozyli mi ja na brzuchu. Taka fioletowo sina, machala nieporadnie lapkami i nozkami. Wielkie zdziwienie - moje dziecko. Wielka milosc, kiedy otworzyła swoje niewidzace szaro-granatowe oczka. Nawet teraz chce mi się plakac jak przypomne sobie tamta chwile. Byla taka cieplutka, sliska jeszcze w mazi plodowej i moja. Juz na zawsze moja.
no i jest Amelka
co sie zmienilo?
nie mam czasu na nic :oops: jak kiedys moglam spokojnie wyjsc do znajomych, pojsc do fryzjera, do kina, zrobic paznokcie tak teraz wszedzie mam towarzyszke :P cale moje zycie musze podporzadkowac jej... ale czy to jest smutne? jeden usmiech wystarczy zeby przegnac kazda depresje, jedno nieswiadome jeszcze "meme" a wstaje o 3 w nocy i biegne do jej pokoju poglaskac po glowce czy dac butle...
zobaczycie same
POZDRAWIAM MURANOW!!! DOBRZE SIE TAM MIESZKALO, CALE 10 LAT!!!
<img src="http://b3.lilypie.com/t6zmp2.png" alt="Lilypie 3rd Birthday Ticker" border="0" width="400" height="80" />
<img src="http://b2.lilypie.com/djWSp2.png" alt="Lilypie 2nd Birthday Ticker" border="0" width="400" height="80" />