Początki diety są koszmarem, gdyż ciało musi się przestawić na zmieniony tryb odżywiania, nowe godziny jedzenia i produkty, które wcześniej się omijało szerokim łukiem. Przez pierwsze tygodnie jest najciężej, póki organizm nie wpadnie w rytm, potem to już idzie jak w górki i bardzo rzadko albo wcale nie pojawia się chęć powrotu do dawnych nawyków. Sama to przechodziłam, ale teraz mogę już powiedzieć, że skończyłam ze słodyczami na dobre
Co do sportu, to ja nie przepadam za jedną, monotonną dyscypliną, przy której mało się zmęczę i szybko przestanie dawać efekty. Dlatego codziennie ćwiczę coś innego i unikam ćwiczeń na siłowni ze sprzętem, które wpędzają w rutynę. Sama stosuję treningi fitnessu, jogi, pilatesu czy tabaty znalezione w necie i już ponad 2 lata tak ćwiczę. U mnie to jest inaczej, bo nie zależy mi na zrzuceniu wagi, co na rzeźbie, która idzie mi bardzo ciężko.