Ale ja wcale nie twierdzę, że moje dziecko nie poradzi sobie z nauką
I nie twierdzę, że te maluchy zostaną w szkole przykute do ławek
Zupełnie nie o to chodzi.
Raczej o to, że nie każda szkoła jest w stanie zapewnić dziecku takie warunki jak mieć powinno. I nie chodzi mi o dywanik w klasie czy zabawki ale o takie z pozoru prozaiczne czynności jak wyjście "siku", przeniesienie na stołówce talerza z gorącą zupą z okienka (które jest na pewnej wysokosci- dostosowanej do starszych dzieci) do stolika itp itd. Niestety nie każda szkoła ma (a raczej każda nie ma) warunki "techniczne" dla takich małych dzieci. Większość znajduje się w starych budynkach, które nie są dostosowane do potrzeb takich maluchów a na modernizację pieniędzy brak. I nie każda szkoła ma odpowiednią kadrę oraz przede wszystkim ilość etatów aby zapewnić im bezpieczeństwo. Wiem, że nasza "rejonowa" szkola nie ma. Do tego świetlica - zgromadzenie dzieci w różnym wieku czyli od 5 latków do prawie 13latków. A w przedszkolu mój syn ma wspaniałą opiekę, trzy pyszne posiłki w ciągu dnia, wc przy każdej sali i dostosowane "rozmiarem" dla malucha. Mydło, własny ręcznik na wieszaku oraz papier toaletowy w wc. Nie będę go więc pchała na siłę do szkoły, której z opieką przedszkolną i warunkami lokalowymi dla 5 latka w niczym nie da się porównać.
I jeszcze wspomnę, że sama przeżyłam chodząc do zerówki, w szkole "dowcip" jaki zrobili chłopcy ze starszej klasy. Kiedy wyszłam z klasy do toalety - oni tam byli schowani (wdrapali się na ścianki działowe od kabin wc) i mnie podglądali a później przez kilka miesięcy byłam wyśmiewana przez "męską" część szkoły (a raczej jedna część mojego ciała) i pokazywana palcami. A nauczycielka, która miała w tym czasie na sali 20 innych dzieci - do toalety mnie zaprowadzić nie mogła - bo kto zapewni opiekę dzieciakom na sali jak jedno chce siku. Oczywiście były "wyjścia grupowe, zorganizowane" do toalety ale jak kogoś przypiliło "poza harmonogramem" musiał sam dreptać przez pół szkoły do WC.
Idiotyczna, gówniarska zagrywka spowodowała, że w szkole byłam poniżana, wyśmiewana i mam do dziś traume na punkcie publicznych toalet.
A dodam jeszcze, że kuzynka moja posłała już swoje dziecko "nowym" systemem i bardzo tego żałuje. I nie chodzi jeszcze raz podkreślam o program nauczania (który znam) bo wiem, że z tym sobie poradzi i nie uczą tam maluchów pisać czy czytać ...ale o te codzienne, zwykłe czynności, nawet fizjologiczne przy których rok w rozwoju - to przepaść...
Szanuję decyzję każdego rodzica i wiem, że każdy z nas - niezależnie w którą stronę zadecyduje - ma z tym zgryz bo ma na uwadze wyłacznie dobro swojego dziecka. Dlatego trzeba wziąść pod uwagę wszystkie "za" i "przeciw" i zadecydować samemu
Pozdrawiam więc i życzę samych trafnych decyzji
- sobie też
Troska o dziecko jest pierwszym i podstawowym sprawdzianem stosunku człowieka do człowieka (Jan Paweł II)