ehh ta ospa pokrzyżowała plany, ale może da się to pochytać zaraz po? Zdrówka zdrówka zdrówka...
na razie cisza z tymi dodatkowymi zajęciami w przedszkolach ale myślę, że to umrze śmiercią naturalną
nie ma jak samemu dziecko zapisać na angielski
u nas niedaleko otwarli taką szkółkę dla dzieciaków i tam Lenka chce chodzić to ją zapiszę
w silesii też są tańce dla maluszków ale póki co Lena nie wierci dziury w brzuchu więc spoko
ale angielski jak najbardziej
co do komunii to ja też byłam we wczesnej nawet dużo wczesnej, bo dwa lata szybciej niż wczesna komunia, bo szlam z bratem, z nim na religię chodziłam więc wszystko umiałam i możesz mi nie wierzyć ale wiele z tego rozumiałam
tak jak mówię, my praktykujemy więc w każdą niedziele jesteśmy na mszy i mała na prawdę bierze w niej uczestnictwo
pani katechetka też Lenkę chwali jako jedyna w grupie umie się modlić i sama pierwsza składa ręce i się modli
ona czyta mój skarbczyk i coraz to inne modlitwy se zadaje
ja ją tylko uczyłam akt wiary nadziei i miłości a ona tam wynalazła jakieś modlitwy za chorych, modlitwy przed jedzeniem itp.
ma chęć mnie to cieszy nie zmuszam jej
owszem komunia dla wcześniaków jest dużo łatwiejsza niż dla drugoklasistów... no tak jak mówisz każdy robi co uważa za stosowne ja nikogo nie namawiam do puszczania dzieci wcześniej... ani też by mnie nikt nie przekonał do komunii w 2 klasie
Dla mnie ta komunia była takim wielkim przeżyciem duchowym ja w ogóle nie wiedziałam nawet że jakieś prezenty dostałam
to się w ogóle nie liczyło... mimo, że miałam tam niecałe 5 lat to pamiętam każdą chwilę z mojej komunii a nawet wierszyki które mówiłam do mikrofonu i piosenki... do teraz mam kontakt z siostrą zakonną, która nas przygotowywała i ciągle mnie wspomina, że byłam jej najmłodszym komunijnym dzieciakiem...
w ogóle to najchętniej bym nie mówiła nikomu o tej komunii a zwłaszcza rodzinie tej od strony męża bo oni niewierzący, a może i wierzący ale nie praktykujący i zawsze jak gdzieś szli na komunię to było marudzenie, że zaś się muszą godzinę wynudzić w kościele... to po co idą eh no ale stało się młoda się już wypaplała więc wiedzą, a czy przyjdą mnie to wali, najbardziej bym chciała, żeby to było takie prywatne święto rodziców i dziecka a nie zaś pół wesela...
dziadek od R trafił na OIOM po wylewie, masakra to wygląda, widziałam wielu ludzi po wylewie ale tak zmasakrowanego człowieka nie widziałam, ja go w ogóle nie poznałam cała głowa we krwi spuchnięte, oczy zamknięte opuchnięte taki ten wylew że aż go na zewnątrz widać... wyglądał jakby go ktoś masakrycznie pobił ;(
moje babcie też miały wylew ale na zewnątrz nic nie było widać, oprócz paraliżu... przerażające... nie wiemy czy z tego wyjdzie lekarze nie dają nadziei ale czas pokaże...
dziadek wylew dostał rano w sobotę, mimo błyskawicznej reakcji babci i pomocy lekarzy to się to tak rozlało...
a nas oczywiście nikt nie powiadomił teściowa zero kontaktu... dopiero mi w poniedziałek wujek to w pracy powiedział to zaraz tam szybko do szpitala pognaliśmy ale dwa dni nic nie wiedzieliśmy...
nie ma jak rodzinka
nawet do teraz się nie odezwała w tej sprawie, ani, że została babcią też nas nie powiadomiła... brak słów ręce opadają
w piątek miałam zabawę pracową więc w sobotę leczyłam kaca, ale w niedzielę tak się nudziliśmy a już wtedy szło do tego szpitala podjechać... choć wpuszczają tylko jedną osobę, ale dobre i to...
mamy wycieczkę z pracy w góry na dwa dni ale wypisałam się, bo teraz każdy telefon to strach...
ani nie ma chęci na zabawę jak tam ktoś tak cierpi :/ to tyle u nas :/