Ja też. Nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co czuje mama Adasia... Nie dość, że razem nie mieszkają, to jeszcze przez te pobyty w szpitalu rzadziej ze sobą przebywają... Zaczełam doceniać fakt, że mam zdrowe dzieci.violka napisał(a):Popłakałam się :cry:
KATARZYNA1976 napisał(a):Babcia Adasia napisała:
"Wyniki badań szpiku i płynu mózgowo-rdzeniowego Adasia są dobre - nie stwierdzono obecności komórek nowotworowych. Kamień z serca! Chemia dobiegła końca mimo kłopotów z tzw. dojściem anestezjologicznym.
Nareszcie w domu! Wczoraj późnym wieczorem ukochane Ciocie z OSW przywiozły nas do Lublina. A jeszcze inna ukochana Ciocia na nasz przyjazd wysprzątała mieszkanie na wysoki połysk. W takich sytuacjach czuję się jak wybraniec losu otoczony dobrymi ludźmi. To dzięki nim mogę unieść ciężar życiowych zmagań.
A nasz Adaś powoli wraca do siebie. Widać, ze cierpiał. Buźka bardziej poważna i skupiona, obserwująca uważnie ruchy osób z otoczenia. Niespokojne jęki i uścisk "misia coala" (przywiera na długo do mnie jakby chciał schronić się przed cierpieniem; ileż razy musiałam odmówić!!!) nieprędko znikną. Pocieszające, że po wejściu do własnego pokoju uśmiechnął się błogo a potem z ciekawością oglądał zabawki.
Dziś popołudnie spędził z mamą. Przytulali się i całowali cudnie, śmiechu i radości było mnóstwo!
Pozdrawiamy wiosennie babcia i Adaś."
Nie mam żadnych wieści. Jak tylko coś będę wiedziała, to się na pewno odezwę :) .Sylwiasta napisał(a):Na dzień dzisiejszy co slychac u Adasia ? :) .
Użytkownicy przeglądający to forum: Brak zalogowanych użytkowników i 70 gości