Todi zaczął Pa. Miał sraczke i rzygaczkę. Potem mu się uspokoiło wróciło w nocy z soboty na niedzielę.12/13 lutego.
W niedzielę go jeszcze raz pogoniło.
W poniedziałek Szymek dostał antybiotyk, bo już z kataru zrobił się brzydki kaszel taki oskrzelowo-płucny.
O 20.15 zaczął wymiotować. O 20.20 zaczła P - więc ewidentnie załapali coś od PA.
O 21.30 jak dalej młodego szarpało to zadzwoniłam do znajomej i po próbach pojenia zakończonych wymiotami wzięłam taxi i pojechałam do szpitala.
Tam ok 23 lekarka stwierdziła juz odwodnienie. Kurcze podobno niektórym dzieciom tylko 1 paw wystarczy żeby sie odwodnić.
Piguły miały problem z wkłuciem, bo żyły trzaskały pod igłą.
Nawadniali go i jeszcze dostał antybiotyk, bo lekarce nie podobał się kaszel. No i w poniedziałek na rtg wyszło zapalenie płuc. I tak kiblowaliśmy do piątku. W międzyczasie mnie jeszcze zdarzyło przesrać na lewą stronę, bo ja załapałam to o dzień później
Teraz szukam dobrego alergologa, bo mi już ordynator zapowiedział, że się będzie powtarzać - te infekcje dróg oddechowych, bo Szy alergik. To już drugie zap płuc od listopada
A w badaniu kału rota ani adeno nie wykryli, ale ja im tam nie wierze, bo stolec na badanie brali zaraz rano jak przyszliśmy. Kupy pogorszyły się dopiero we środę.
Sorki za epistołę
Biedny Kamyk - szybkiego powrotu do formy dla Niej!!!!
I naprawiaj kompa!!