Marcia dziękuję za życzenia!
No, to całe szczęście,że mnie na to in-vitro nie pokusiło...
Konrad nas zostawił, w sobotę mięliśmy walentynki, było OK, w niedzielę piękna rodzinna panorama-przytulania całuski, wspólny spacer, w walentynki kwiatki a we wtorek powiedział,że ma puste serce i nie ma w nim miejsca dla mnie
Później dowiadywałam się i nadal dowiaduje od różnych ludzi, sąsiadów,znajomych z wcześniejszych lat,że on nigdy o mnie poważnie nie myślał i że bywał z innymi dziewczynami przy każdej okazji! Masakra jakaś, teraz wszystko muszę sobie poukładać,czeka mnie rozwód... A ja go tak kochałam,że w ogień gotowa byłam za nim pójść, ufałam mu bezgranicznie i mimo,że czasem były symptomy nie wierności, to zawsze jakoś to załagadzał... A w styczniu niby próbował, ale przynajmniej raz w tygodniu coś nowego wpadało i co mi obiecywał,że więcej nie będzie się z nią kontaktował to znowu wracaliśmy do tego samego... 11 lutego postanowiliśmy zacząć wszystko od zera i było pięknie, do wtorku, kiedy oznajmił,że się wyprowadza,że dla dziecka nie będzie się ze mną męczył... Męczyłam go miłością i tęskonotą... No naprawdę, straszne rzeczy wyszły w ciągu tych 2 tygodni. Z tą dziewczyną nawet w wakacje się widywał
Drań jeden! Ja za opiekunkę płaciłam a on zamiast dzieckiem się zająć jak miał wolne, to jeździł samochód myć! Ale ja głupia byłam,że faktów wcześniej nie skojarzyłam...
Teraz i ja lecę z Wiką-do Angli na 10 dni, ochłonąć trochę i jak wrócę,to będę musiała poskładać papiery do sądu i pozbyć się dwulicowca... Jeszcze tylko kilka sesji u psychologa, bo w szoku jestem dalej i wyleczę się z miłości do tego dwulicowca!